I bogu dzięki
wczoraj były ostatnie testy, a teraz czekam na radę....Uhhh.....chyba się
boję....to znaczy, testy poszły mi dobrze, no ale jednak. Poza tym chcę już
poznać moją klasę, bo jak na razie jestem sama. Nie mam za bardzo z kim
pogadać, wszyscy się patrzą jak na kosmitę. Dobra, idę, dyrektorka wzywa a
dywanik :D
Jestem oficjalnie
uczennicą klasy 3d!!! Wreszcie się udało!!! A więc, jutro idę normalnie na
lekcje i trochę się boję, ale co tam. Ważne, że już mam tą klasę. Czyli
teraz.....nauka, nauka i nauka. Jedyne, co mnie pociesza, to to, że ta klasa
jako klasa z językiem francuskim, który przecież dość dobrze znam. Teraz wraca, do domu, spakować się już na jutro i obczaić mój nowy plan lekcji. A, zapomniałam o czymś. Wczoraj rozmawiałam z Anką. Okazało się, że Maciek też się przeprowadził do Wrocławia. I co ja mam teraz zrobić? Chętnie bym się z nim spotkała, ale nie wiem jak to będzie. W końcu już tak długo nie rozmawialiśmy....możliwe że on już nie będzie mnie pamiętał, albo po prostu nie będzie chciał się ze mną spotkać, a nie chcę z siebie zrobić debilki...Dobra, zadzwonię do niego. Ale na razie nic nie powiem Ance, nie musi o tym na razie wiedzieć. Po chwili wybrałam numer Maćka, mając cicho nadzieję, że odbierze. Po paru sygnałach w telefonie usłyszałam głos:
-Halo
-Cześć, dodzwoniłam się do Maćka Zabały?
-Tak, to ja. Kto mówi?
-Oriana. Oriana La Roche. Pamiętasz mnie?
-Oriana? Jezu, jakbym mógł Cię nie pamiętać? Przecież tak długo się przyjaźniliśmy! Jak u Ciebie? Dalej mieszkasz w Warszawie?
-U mnie w miarę dobrze, teraz przeprowadziłam się pod Wrocław, bo moje problemy z sercem zaczęły się nasilać. Tutaj mam moją lekarkę, więcej opieki lekarskiej. E tam, nic nowego jednym słowem. A u Ciebie?
-Dobrze. Patrz, jaki zbieg okoliczności! Teraz mieszkam we Wrocławiu! Właśnie szukam jakiejś szkoły ze sportowym profilem, ale się nie znam na tym......A może spotkamy się? Tak dawno się nie widzieliśmy, na pewno się zmieniłaś. Jestem pewny, że ze ślicznej dziewczynki, zrobiła się jeszcze ładniejsza dziewczyna. A właśnie, masz chłopaka?
-Yyyy.... co to za pytanie? Hahaha, nie, nie mam. A co do spotkania, to bardzo chętnie. Akurat wyszłam z mojej nowej szkoły. Może dzisiaj?
-Spoko, tylko gdzie?
-Wiesz, gdzie jest Rynek?
-Tak, to akurat wiem, bo mieszkam niedaleko.
-No to w Rynku za godzinę?
-Ok, będę czekał koło fontanny.
-To do zobaczenia.
-Pa
Jezu, ale mu się głos zmienił. Ale w końcu to nie dziwne, ma 17 lat. Tyle czasu minęło......ale mam nadzieję, że odbudujemy naszą przeszłość.
Godzinę później była koło fontanny. Widziałam parę osób, ale żadna z nich nie przypominała Maćka. W pewnym momencie ktoś mnie złapał w pasie i odwrócił. Ukazała mi się taka piękna twarzyczka:
Jeju, jaki on był śliczny.....Zaczęłam się rumienić. Maciek mocno mnie przytulił, schował swoją twarz w moje włosy i powiedział:
-Cześć.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego oczy....były jeszcze bardziej hipnotyzujące niż kiedyś....
-No cześć. Co tam u Ciebie?- zapytałam po chwili
-W miarę dobrze, tak jak wcześniej mówiłem.
-A czemu tylko w miarę?
-Bo widzisz......moi rodzice się rozwiedli...-zrobił smutną minę.
Co?! Przecież jego rodzice byli takim szczęśliwym małżeństwem!!! To nie może tak być!!!
-Co? Jak to?
-Ale to nie wszystko....Moja mama była w ciąży, ale poroniła.....Wtedy wpadła w depresję, chciała popełnić samobójstwo. Potem zaczęła pić, krzyczała na nas, nie dało się żyć. Często przychodziłem z siniakami, no bo w końcu, nie podniesiesz ręki na własną matkę....Po 4 miesiącach ojciec powiedział, że wyprowadzamy się. To było dla mnie bardzo ciężkie. Nie wiedziałem co robić. Przeprowadziliśmy się do Wrocławia, tata dostał dość dobrą pracę i wziął 2 miesiące temu ostatecznie rozwód.
-Tak mi przykro-przytuliłam się do niego. Poczułam te perfumy, których kiedyś tak nie lubiłam. Tym razem spodobały mi się. Przypomniały te wszystkie lata.....Tak za nim tęskniłam.
-Spokojnie, jakoś sobie daję radę. No, a ty teraz w gimnazjum, prawda? Która to już klasa, Orianko?-zaśmiał się
-Trzecia....A co ty się tak śmiejesz?
-Bo pamiętam jak nie lubiłaś swoich włosów. Teraz się chyba przyzwyczaiłaś, co?
-Tak. Nie miałam innego wyboru. Idziemy gdzieś?
-No pewnie. Chodź, jest tutaj taka fajna kawiarnia.
-To idziemy.
Jeju, jaki on był śliczny.....Zaczęłam się rumienić. Maciek mocno mnie przytulił, schował swoją twarz w moje włosy i powiedział:
-Cześć.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego oczy....były jeszcze bardziej hipnotyzujące niż kiedyś....
-No cześć. Co tam u Ciebie?- zapytałam po chwili
-W miarę dobrze, tak jak wcześniej mówiłem.
-A czemu tylko w miarę?
-Bo widzisz......moi rodzice się rozwiedli...-zrobił smutną minę.
Co?! Przecież jego rodzice byli takim szczęśliwym małżeństwem!!! To nie może tak być!!!
-Co? Jak to?
-Ale to nie wszystko....Moja mama była w ciąży, ale poroniła.....Wtedy wpadła w depresję, chciała popełnić samobójstwo. Potem zaczęła pić, krzyczała na nas, nie dało się żyć. Często przychodziłem z siniakami, no bo w końcu, nie podniesiesz ręki na własną matkę....Po 4 miesiącach ojciec powiedział, że wyprowadzamy się. To było dla mnie bardzo ciężkie. Nie wiedziałem co robić. Przeprowadziliśmy się do Wrocławia, tata dostał dość dobrą pracę i wziął 2 miesiące temu ostatecznie rozwód.
-Tak mi przykro-przytuliłam się do niego. Poczułam te perfumy, których kiedyś tak nie lubiłam. Tym razem spodobały mi się. Przypomniały te wszystkie lata.....Tak za nim tęskniłam.
-Spokojnie, jakoś sobie daję radę. No, a ty teraz w gimnazjum, prawda? Która to już klasa, Orianko?-zaśmiał się
-Trzecia....A co ty się tak śmiejesz?
-Bo pamiętam jak nie lubiłaś swoich włosów. Teraz się chyba przyzwyczaiłaś, co?
-Tak. Nie miałam innego wyboru. Idziemy gdzieś?
-No pewnie. Chodź, jest tutaj taka fajna kawiarnia.
-To idziemy.
Wziął moją rękę i złączył nasze palce, jak za dawnych czasów. Po chwili doszliśmy do małej kawiarni.
-Czego się napijesz?-zapytał
-Herbatę poproszę.
-Już się robi-uśmiechnął się i poszedł zamówić
Po chwili wrócił z dwoma filiżankami. Usiadł koło mnie i zaczął rozmowę.
-Gdzie teraz chodzisz do szkoły?
-Wiesz, gdzie jest Magnolia?
-Mniej więcej-uśmiechnął się
-Niedaleko Magnolii.
-Czyli będę gdzieś tam szukał szkoły
-Czemu?
-Bo jak na razie tylko ciebie znam-zapatrzyłam się w jego oczach i po chwili poczułam ból na ręce
-Ał!
-Jezu, Oriana! Oparzyłaś się! Chodź do łazienki.
Zaprowadził mnie do łazienki i powiedział, żebym zdjęła koszulkę.
-Mogę zostać? Czy będzie Ci to przeszkadzać?-zapytał
-Zostań.
-A takie małe pytanie: masz coś do przebrania?
-Cholera! Nie mam....
-Dobra, spokojnie-zdjął swoją bluzę i podał ja-Zdejmij koszulkę i założenia na siebie bluzę, oki?
-Nie będzie Ci zimno?-spytałam
-Nie. O mnie się nie martw-uśmiechnął się i odwrócił-No, teraz się przebieraj.
Po chwili byłam ubrana w wielką bluzę z Lucky Dice
-Już-odpowiedziałam, a kiedy odwrócił się, przytuliłam go do siebie, wciągnęłam jego zapach i powoli powiedziałam ciche: Dziękuję.
-Nie ma za co. Przyjaciele?
-Przyjaciele-uśmiechnęłam się i już chciałam iść, kiedy poczułam jak Maciek lekko łapie mnie za nadgarstek
-Gdzie uciekasz?
-Chciałam wrócić i dopić herbatę.
-A ręką Cię nie piecze?
Wtedy przypomniałam sobie dlaczego w ogóle jestem w łazience, dlaczego mam bluzę Machina sobie.
-Trochę...
-Daj-wziął delikatnie moją rękę, podwinął rękaw i przejechał palcami po oparzonym miejscu. Poczułam dziwne, miłe uczucie. Odkręcił kurek z zimną wodą, objął mnie swoim ciałem i położył moją rękę pod wodę-Tylko nie krzycz i nie uciekaj. Może Cię zaboleć.
Poczułam lekki ból i widocznie Maciek to zobaczył.
-Wytrzymaj jeszcze chwilkę, dobrze?
-Dobrze.
Po chwili zakręcił wodę, ucałował moje oparzenie i powiedział:
-Dzielna dziewczynka. A teraz chodź, zapłacę za herbatę i pójdziemy do mnie.
-Nie, na pewno będę Ci przeszkadzać.
-No co ty. Chodź i nie marudź.
Po chwili szliśmy po Rynku. Wsiedliśmy w tramwaj i po dwóch przystankach wysiedliśmy koło budynku, który był na wodzie.
-No to, tak jakby jesteśmy u mnie-uśmiechnął się
-Co?! Ty tutaj mieszkasz? Na wodzie?-zrobiłam oczy jak pięciozłotówki
-No.....tak jakby-uśmiechnął się i zaprowadził mnie do budynku. Mieszkał na 3 piętrze.
-I jak? Podoba Ci się tu?-spytał
-Bardzo....Masz bardzo ładne mieszkanie....tzn macie, bo mieszkasz z ojcem, prawda?
-Tak.
-O jeju, jaki ładny zegar-uśmiechnęłam się
-Widzę, że dalej takie lubisz
-Yhym, gust mi się nie zmienił. O jeju, która jest już godzina!
-Dopiero 19:00
-Dopiero? Ja jutro mam szkołę....
-A tak, ja jeszcze nie chodzę. O której jutro kończysz lekcje?
Zdziwiło mnie to pytanie, ale ucieszyłam się, nie wiem dlaczego.
-O 14:00. Czemu się pytasz?
-Chcę przyjść po bluzę-i puścił mi oczko
-Ah, tak, przecież mam ją na sobie.
-Spokojnie. A poza tym chcę Cię zobaczyć. Tak dużo mamy do nadrobienia, prawda?
-Tak......Ja już będę szła...
-Może pojechać z Tobą?
-Nie trzeba. Poczekaj chwilkę, pójdę zadzwonić, dobrze?
Kiwnął głową, a ja wyszłam na balkon. Niebo było pełne gwiazd......takie piękne.....cholera. Chyba się zakochałam w Maćku. Tyle, że nic z tego nie wyjdzie....Przecież on ma 17 lat, rozgląda się za ładnymi dziewczynami, a nie jakimś rudzielcem....Trudno.....Przecież i tak kiedyś sobie kogoś znajdę, a nie mogę się brać za mojego nowego starego przyjaciela. Wybrałam numer mamy i kliknęłam zieloną słuchawkę.
-Orianka?
-Cześć mamo.
-Gdzie jesteś?
-Okazało się, że Maciek przeprowadził się do Wrocławia i chciał się ze mną spotkać.
-Ten Maciek?
-Tak. Dzwonię, bo chciałam się zapytać, czy możecie po mnie przyjechać.
-Dobrze się składa, bo tato właśnie ma spotkanie we Wrocławiu. Wyślij mi smsem adres, a zadzwonię do taty i on Cię odbierze.
-Dobrze. Dziękuję mamo. Pa
-Pa, kruszynko.
W pewnym momencie poczułam, jak ktoś mnie przytula od tyłu.
-Pięknie, prawda?-zapytał Maciek
-Yhym....Ja......niedługo będę się zbierać...
-Szkoda.....Przepraszam, zapomniałem się zapytać, czy nie jesteś głodna-popatrzył się na mnie smutnym wzrokiem
-Chętnie bym coś zjadła. Chodź-pociągnęłam go za rękę i poczułam motylki w brzuchu.....Nie! Ja nie mogę się w nim zakochać!
-Zamówmy coś
-Ale zanim będzie, miną godziny-powiedziałam
-Co ty. Na dole jest restauracja.
-Ah....no dobrze-uśmiechnęłam się i po chwili przyszły zamówione dania. Po zjedzeniu, usłyszałam dzwonek do drzwi
-To pewnie mój tata-powiedziałam
-Pójdę otworzyć.
W drzwiach stał mój tato
-Dzień dobry, proszę pana.
-Dzień dobry. Poczekaj, Maciek?
-Tak
-Ależ ty się zmieniłeś. Musisz kiedyś do nas przyjechać, to porozmawiamy, co ty na to?
-Chętnie
-Cześć tato-powiedziałam
-Cześć, kochanie. A czemu nie jesteś w swojej koszulce?
-Byliśmy w kawiarni i oparzyłam się herbatą. Maciek pożyczył mi bluzę, bo moja koszulka była cała mokra.
-Och......mocno się oparzyłaś?
-Nie, troszeczkę-odpowiedział za mnie Maciek
-Dobrze, my będziemy iść, bo masz jutro pierwszy dzień w szkole, pamiętasz?
-Tak tato. Pa Maciek!-po chwili chłopak podszedł do mnie, przytulił się, chowając głowę w moje włosy i wyszeptał-Jutro, o 14 będę w szkole.
Dał mi na pożegnanie całusa w policzek, a po chwili byłam już z tatą w samochodzie. Po przyjeździe do domu poszłam spać. To był przepiękny dzień.....
-Czego się napijesz?-zapytał
-Herbatę poproszę.
-Już się robi-uśmiechnął się i poszedł zamówić
Po chwili wrócił z dwoma filiżankami. Usiadł koło mnie i zaczął rozmowę.
-Gdzie teraz chodzisz do szkoły?
-Wiesz, gdzie jest Magnolia?
-Mniej więcej-uśmiechnął się
-Niedaleko Magnolii.
-Czyli będę gdzieś tam szukał szkoły
-Czemu?
-Bo jak na razie tylko ciebie znam-zapatrzyłam się w jego oczach i po chwili poczułam ból na ręce
-Ał!
-Jezu, Oriana! Oparzyłaś się! Chodź do łazienki.
Zaprowadził mnie do łazienki i powiedział, żebym zdjęła koszulkę.
-Mogę zostać? Czy będzie Ci to przeszkadzać?-zapytał
-Zostań.
-A takie małe pytanie: masz coś do przebrania?
-Cholera! Nie mam....
-Dobra, spokojnie-zdjął swoją bluzę i podał ja-Zdejmij koszulkę i założenia na siebie bluzę, oki?
-Nie będzie Ci zimno?-spytałam
-Nie. O mnie się nie martw-uśmiechnął się i odwrócił-No, teraz się przebieraj.
Po chwili byłam ubrana w wielką bluzę z Lucky Dice
-Już-odpowiedziałam, a kiedy odwrócił się, przytuliłam go do siebie, wciągnęłam jego zapach i powoli powiedziałam ciche: Dziękuję.
-Nie ma za co. Przyjaciele?
-Przyjaciele-uśmiechnęłam się i już chciałam iść, kiedy poczułam jak Maciek lekko łapie mnie za nadgarstek
-Gdzie uciekasz?
-Chciałam wrócić i dopić herbatę.
-A ręką Cię nie piecze?
Wtedy przypomniałam sobie dlaczego w ogóle jestem w łazience, dlaczego mam bluzę Machina sobie.
-Trochę...
-Daj-wziął delikatnie moją rękę, podwinął rękaw i przejechał palcami po oparzonym miejscu. Poczułam dziwne, miłe uczucie. Odkręcił kurek z zimną wodą, objął mnie swoim ciałem i położył moją rękę pod wodę-Tylko nie krzycz i nie uciekaj. Może Cię zaboleć.
Poczułam lekki ból i widocznie Maciek to zobaczył.
-Wytrzymaj jeszcze chwilkę, dobrze?
-Dobrze.
Po chwili zakręcił wodę, ucałował moje oparzenie i powiedział:
-Dzielna dziewczynka. A teraz chodź, zapłacę za herbatę i pójdziemy do mnie.
-Nie, na pewno będę Ci przeszkadzać.
-No co ty. Chodź i nie marudź.
Po chwili szliśmy po Rynku. Wsiedliśmy w tramwaj i po dwóch przystankach wysiedliśmy koło budynku, który był na wodzie.
-No to, tak jakby jesteśmy u mnie-uśmiechnął się
-Co?! Ty tutaj mieszkasz? Na wodzie?-zrobiłam oczy jak pięciozłotówki
-No.....tak jakby-uśmiechnął się i zaprowadził mnie do budynku. Mieszkał na 3 piętrze.
-I jak? Podoba Ci się tu?-spytał
-Bardzo....Masz bardzo ładne mieszkanie....tzn macie, bo mieszkasz z ojcem, prawda?
-Tak.
-O jeju, jaki ładny zegar-uśmiechnęłam się
-Widzę, że dalej takie lubisz
-Yhym, gust mi się nie zmienił. O jeju, która jest już godzina!
-Dopiero 19:00
-Dopiero? Ja jutro mam szkołę....
-A tak, ja jeszcze nie chodzę. O której jutro kończysz lekcje?
Zdziwiło mnie to pytanie, ale ucieszyłam się, nie wiem dlaczego.
-O 14:00. Czemu się pytasz?
-Chcę przyjść po bluzę-i puścił mi oczko
-Ah, tak, przecież mam ją na sobie.
-Spokojnie. A poza tym chcę Cię zobaczyć. Tak dużo mamy do nadrobienia, prawda?
-Tak......Ja już będę szła...
-Może pojechać z Tobą?
-Nie trzeba. Poczekaj chwilkę, pójdę zadzwonić, dobrze?
Kiwnął głową, a ja wyszłam na balkon. Niebo było pełne gwiazd......takie piękne.....cholera. Chyba się zakochałam w Maćku. Tyle, że nic z tego nie wyjdzie....Przecież on ma 17 lat, rozgląda się za ładnymi dziewczynami, a nie jakimś rudzielcem....Trudno.....Przecież i tak kiedyś sobie kogoś znajdę, a nie mogę się brać za mojego nowego starego przyjaciela. Wybrałam numer mamy i kliknęłam zieloną słuchawkę.
-Orianka?
-Cześć mamo.
-Gdzie jesteś?
-Okazało się, że Maciek przeprowadził się do Wrocławia i chciał się ze mną spotkać.
-Ten Maciek?
-Tak. Dzwonię, bo chciałam się zapytać, czy możecie po mnie przyjechać.
-Dobrze się składa, bo tato właśnie ma spotkanie we Wrocławiu. Wyślij mi smsem adres, a zadzwonię do taty i on Cię odbierze.
-Dobrze. Dziękuję mamo. Pa
-Pa, kruszynko.
W pewnym momencie poczułam, jak ktoś mnie przytula od tyłu.
-Pięknie, prawda?-zapytał Maciek
-Yhym....Ja......niedługo będę się zbierać...
-Szkoda.....Przepraszam, zapomniałem się zapytać, czy nie jesteś głodna-popatrzył się na mnie smutnym wzrokiem
-Chętnie bym coś zjadła. Chodź-pociągnęłam go za rękę i poczułam motylki w brzuchu.....Nie! Ja nie mogę się w nim zakochać!
-Zamówmy coś
-Ale zanim będzie, miną godziny-powiedziałam
-Co ty. Na dole jest restauracja.
-Ah....no dobrze-uśmiechnęłam się i po chwili przyszły zamówione dania. Po zjedzeniu, usłyszałam dzwonek do drzwi
-To pewnie mój tata-powiedziałam
-Pójdę otworzyć.
W drzwiach stał mój tato
-Dzień dobry, proszę pana.
-Dzień dobry. Poczekaj, Maciek?
-Tak
-Ależ ty się zmieniłeś. Musisz kiedyś do nas przyjechać, to porozmawiamy, co ty na to?
-Chętnie
-Cześć tato-powiedziałam
-Cześć, kochanie. A czemu nie jesteś w swojej koszulce?
-Byliśmy w kawiarni i oparzyłam się herbatą. Maciek pożyczył mi bluzę, bo moja koszulka była cała mokra.
-Och......mocno się oparzyłaś?
-Nie, troszeczkę-odpowiedział za mnie Maciek
-Dobrze, my będziemy iść, bo masz jutro pierwszy dzień w szkole, pamiętasz?
-Tak tato. Pa Maciek!-po chwili chłopak podszedł do mnie, przytulił się, chowając głowę w moje włosy i wyszeptał-Jutro, o 14 będę w szkole.
Dał mi na pożegnanie całusa w policzek, a po chwili byłam już z tatą w samochodzie. Po przyjeździe do domu poszłam spać. To był przepiękny dzień.....