wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 9

   Uhh.... I znowu poniedziałek i znowu szkoła.... A to przecież dopiero drugi  tydzień. Jeszcze kiedy mieszkałem w Warszawie, wstawałam do szkoły o 7:10-7:15 i spokojnie zdążyłam. Tutaj muszę wstawać o 6:30 i to chyba jest najbardziej męczące. Nigdy się tu jeszcze porządnie nie wyspałam, ale cóż, mama mowi że takie życie i tyle. Podobno niedługo się do tego przyzwyczaję, bedzie mi łatwiej.
-Orianko!!! Wstawaj!!! Za 40 minut masz pociąg!-zawołała z dołu domu mama
-Już idę!-krzyknęłam i powoli zaczęłam się ubierać. Mama stwierdziła, że mam dość mało czasu po wstaniu  z łóżka na jedzenie śniadania, więc pakuje mi dodatkowe śniadanie do osobnej torby razem z herbatą i jem je jadąc pociągiem do szkoły, na spokojnie. Ubrałam się w to:

Po czym nałożyłam na siebie lekki makijaż. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk, informujący o przyjściu smsa. Otworzyłam wiadomość i przeczytałam:
"Cześć kochanie! Jak się spało? Mam nadzieję, że dobrze :) Napisz mi, kiedy wsiądziesz do pociągu, to przyjdę po Ciebie na stacje :) Kocham cię :* Do zobaczenia niedługo <3"
Od razu poprawił mi sie humor. Szybko napisałam Łukaszowi:
"Pogadamy jak wysiądę z pociągu, a powinnam być na stacji około 7:30. Też cię kocham i cholerę za tobą tęsknię <3"
Powoli zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie mama.
-Kochanie, masz tutaj śniadanie, a tu jest twoje kieszonkowe-powiedziała wręczając mi 50 złotych.
-Dzięki. A gdzie tata?-spytałam rozglądając się po salonie.
-Śpi jeszcze. Kochanie, zapomniałam  Ci wczoraj o czymś powiedzieć. Firma taty organizuje wyjazd integracyjny w przyszły tygodniu na który zostałam zaproszona.
-Naprawdę? To super! Ale....w przyszły tygodniu są moje urodziny.....-uśmiech tak szybko jak się pojawił na mojej twarzy, tak samo szybko niej zniknął.
-Wiem, dlatego postanowiłam, że to ty kochanie, zdecydujesz o tym, czyn pojadę z tatem na ten wyjazd czy nie.
-Jedź mamo, tylko ile trwa ten wyjazd? -spytałam
-Całe półtora tygodnia.... Ale córeczko, jeśli chcesz to zostanę. Nic się nie stanie-uśmiechnęła się
-No co ty mamo! Jedź, trochę odpoczniesz, wyluzujesz się, a ja dam siebie spokojnie radę-poczułam jak do oczu napływają mi łzy, ale nie chciałam się teraz rozkleić. Chciałam żeby mama też miała chwilę dla siebie, a ten wyjazd właśnie taki był. Była ostatnio zmęczona przeprowadzką, moją szkołą....należało jej się jak nikomu innemu. A poza tym już dawno nie spędzała czasu z tatem sam na sam.
-No dobrze, skoro tak chcesz. Ale mam jeden warunek. A właściwie dwa-powiedziała uśmiechając się do mnie
-Tak? Czy coś się stało?
-Nie, nic kochanie. Po pierwsze, albo ktoś musi tutaj przyjechać i Cię pilnować, albo ty musisz u kogoś zamieszkać na te 10 dni. Bez żadnej opieki Cię nie zostawię.
Po tych słowach uśmiechnęłam się. Od razu pomyślałam o Łukaszu. Całe 10 dni, które moglibyśmy spędzić razem, ze sobą, 24 godziny na dobę. Bez ograniczeń czasowych, bez kontroli. Tylko my. Codzienne kładzenie się u jego boku, budzenie się z jego uśmiechem. Wspólna jazda do szkoły, jedzenie razem obiadu, leżenie i obmyślanie przyszłości......Co ta miłość ze mną robi? Przecież wczoraj się z nim widziałam, a już tak tęsknię.....
-Kochanie, słuchasz mnie?-spytała mama, wyrywając mnie z myśli o Łukaszu
-Przepraszam, zamyśliłam się-odpowiedziałam
-Zgadzasz się na pierwszy warunek?
-Tak! A co z drugim?
-Spokojnie, Oriana. Już Ci mówię. Zrobisz przyjęcie urodzinowe.
-Co?!-krzyknęłam zdziwiona
-Nie chcesz?-spytała mama
-Żartujesz? Oczywiście, że chcę! Dziękuję!-krzyknęłam i rzuciłam się mamie na szyję
-Oriana, bo mnie udusisz! Tylko proszę, bez alkoholu, dobrze?
-Oczywiście! Kurczę, za chwilę mam pociąg! Pa-i wyskoczyłam z domu, po czym szybkim krokiem ruszyłam w stronę stacji.


Pociąg powoli zbliżał się do mojego celu. Przez całą drogę myślałam o Łukaszu i o naszym związku. Jest on krótki, ale pełen pożądania siebie nawzajem. Kochałam go, jak nikogo innego. Z żadnym z moich wcześniejszych chłopaków nie czułam się tak dobrze, jak z nim. Czułam, że dla kogoś jestem ważna, że komuś na mnie zależy. Byłam z nim bezpieczna, wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Pewnie dzisiaj ktoś nam powie, że przecież znamy się tak krótko, że to na pewno nie miłość, a tylko zauroczenie. Trudno. Mają problem. Ważne, że my jesteśmy szczęśliwi. Bo po robić podchody? Bo co z tym czekać? Trzeba żyć chwilą! Zobaczyłam przez okno stację, na której mam wysiąść. Wzięłam torbę i zaczęłam zmierzać do wyjścia. Kiedy wyszłam zaczęłam się rozglądać za moim chłopakiem. Niestety, stacja była pusta, żadnej duszy oprócz mnie. Zaczęłam się denerwować, kiedy pociąg odjechał. Wyciągnęłam telefon i kiedy chciałam wybrać numer Łukasza, poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu, kładąc swoje ręce na mojej talii i opierając głowę o moje ramię. Dobrze wiedziałam kto to.
-Cześć kotku-usłyszałam z ust chłopaka, odwróciłam się, spojrzałam w jego oczy i lekko musnęłam jego usta swoimi. Odwzajemnił mój gest i przytulił mnie do swojej piersi. Po chwili stania w uścisku splótł nasze dłonie ze sobą i tak ruszyliśmy w stronę szkoły.

-No hej. Ładnie to mnie tak denerwować?-spytałam udając obrażoną
-Zdenerwowałem Cię?-przytaknęłam-Przepraszam....-posmutniał i dał mi buziaka-Pięknie dziś wyglądasz
-Nie zmieniaj tematu. Ale dziękuję-i wystawiłam język-A teraz chodź, bo się jeszcze spóźnimy
-Przecież idziemy, kochanie-powiedział Łukasz i objął mnie za talię
-Ale za wolno-wyrwałam mu się i pociągnęłam go do przodu, w stronę przystanku
-Spokojnie. Mamy jeszcze pół godziny
-Co?! Tak mało?
-Mało?-wziął mnie na ręce i niósł do przystanku, po czym mnie oparł o ścianę przystanku-30 minut....to bardzo dużo czasu.....-i zaczął mnie całować
-Łukasz....-powiedziałam odrywając się od jego ust-Nie tutaj......miejsce publiczne.....
-Cicho-zaśmiał się-To już miłości nie można sobie okazywać?-uśmiechnął się i wpił w moje usta. Coraz bardziej napierał swoim ciałem na moje, praktycznie wbijając mnie w ścianę przystanku, ale nie przeszkadzało mi to. Niech się patrzą, Łukasz ma rację, kochamy się po prostu, a miłość to nic czego można by było się wstydzić. W pewnym momencie zobaczyłam nasz tramwaj i ugryzłam go.
-Co to było do cholery?!-spytał się mnie
-Tramwaj nam za chwilę ucieknie-odpowiedziałam i pociągnęłam Łukasza za rękę
-No i co? Tylko jeden jeździ do szkoły?-uśmiechnął się do mnie
-Szczerze? Nie wiem. Ale mamy 20 minut, musisz dojechać, dojść...-popatrzyłam się na niego-Kochanie, po prostu nie chcę się spóźnić-Łukasz miał smutną minę.
-No dobrze....Chodź-i pociągnął mnie w stronę tramwaju
Kiedy wsiedliśmy, skasowałam bilet i podeszłam do Łukasza. Wtuliłam się w niego, a po chwili patrząc się w jego oczy, powiedziałam:
-Gniewasz się?
-Za co?-spytał
-No bo.....ty pewnie chciałeś pojechać następnym, a ja się uparłam jak ten osioł...-i spuściłam głowę na dół ze smutną miną. Po chwili poczułam jak chłopak delikatnie unosi moją głowę tak, że nasze oczy się spotkały.
-Miałbym się na Ciebie gniewać? Za taką błahostkę? Głuptasie-przybliżył swoją twarz do mojej, tak że stykaliśmy się czołami-Nigdy-i zaczął mnie całować, delikatnie i subtelnie-No coś ty. Masz rację, nie możemy się spóźnić do szkoły. Po prostu, kiedy jestem z Tobą coś dla mnie nie istnieje. Nie istnieje dla mnie cały świat, bo jesteś ty i mi to wystarcza. Jesteś dla mnie najważniejsza. Rozumiesz?-spojrzał w moje oczy
-Yhym. Czyli się nie gniewasz?
-Nie-mocno mnie objął i przytulił do siebie.

Po 5 minutach byliśmy na miejscu. Chłopak złapał mnie za rękę i tak poszliśmy do szkoły, szczęśliwi. W pewnym momencie ujrzałam stojącego przed szkołą Maćka. Rozmawiał z Moniką. Oboje śmiali się od ucha do ucha.
-O hej Łukasz! Hej Oriana!-krzyknęła Monika biegnąc do nas
-Cześć-odpowiedzieliśmy zgodnie z Łukaszem
-A...co wy...tak....za rękę?-patrzyła na nas dziwnym wzrokiem
-A nic-odpowiedział Łukasz łapiąc mnie za talię
-Nic? Wy jesteście razem?-spytała po chwili
-Yhym. Tak jakoś wyszło-powiedziałam i odwróciłam głowę w stronę chłopaka. Uśmiechał się, był szczęśliwy. Objął moją twarz jedną ręką i pogłaskał nią mój policzek. Poczułam przyjemne ciepło w miejscu, w którym mnie dotknął.
-Jeju! Jak się cieszę!-krzyknęła Monika i przytuliła nas z całej siły-To super! Łukasz tak marudził przez te 2 tygodnie, że nigdy nie będziecie razem. A tu co? Miałam rację! Jejku! Taka z Was ładna para!-popatrzyłam się na Łukasza, a on na mnie i po chwili zaśmialiśmy się po chwili.
-Monika? Naćpałaś się?-spytał szyderczo uśmiechając się Łukasz
-Tak. Waszym szczęściem.
-Ej! To nie zabieraj go, bo jeszcze nam zabraknie!-powiedział udając poważnego Łukasz
-Ugryź się dobrze wiesz gdzie!-i wystawiła mu język-A tak w ogóle to ktoś czeka na Ciebie, Oriana.
-Wiem, widziałam Maćka. Już do niego idę. Pójdziesz ze mną, Łukasz?-spytałam i popatrzyłam się na chłopaka. Momentalnie uśmiech z jego twarzy zniknął.
-Nie, nie będę Wam przeszkadzać-odpowiedział smutnym głosem
-Przeszkadzać? Ty? Nie żartuj i chodź już-pocałowałam go i złapałam za rękę i pociągnęłam w stronę Maćka.
-No hej-podeszłam do Maćka i go przytuliłam
-Hej Oriana. Hej Łukasz-powiedział uśmiechnięty
-Co tam?-spytałam
-Wszystko ok. A u Ciebie?
-Bardzo dobrze
-Widzę, że przepowiadam przyszłość-powiedział Maciek
-Czemu?
-Bo w tamtym tygodniu powiedziałem Ci, że na pewno będziesz z Łukaszem.
-I się udało-uśmiechnęłam się i przytuliłam do Łukasza, który się lekko denerwował
-Kochanie, musimy iść, za 2 minuty dzwonek-powiedział Łukasz
-Idźcie, pogadamy później Ori, oki?-spytał Maciek
-Oczywiście, że tak. Pa!
-Pa!
Pomachałam przyjacielowi i poszliśmy z Łukaszem i Moniką do szkoły. Łukasz splótł nasze dłonie, a na jego twarzy zagościł uśmiech. Wszyscy, których mijaliśmy patrzyli się na nas ze zdziwieniem w oczach. W pewnym momencie podleciała do nas jakaś dziewczyna.

-Kochanie, co to za laska?-spytała dziewczyna
-Nie laska, tylko moja dziewczyna
Łukasz mocniej złapał moją rękę, podczas kiedy ja patrzyłam się otwartymi oczami na oścież. Nie wiedziałam o co chodzi, kim ona jest.....
-Jak to dziewczyna? Co ty mówisz? Misiaczku?-zrobiła minę jak kotek z Shreka i zaczęła się przytulać do Łukasza, który ją odepchnął
-Co ja mówię?!-uniósł się-Ja?! To nie ja Cię zdradziłem! To nie ja lizałem się z kimś na Twoich oczach, będąc z Tobą w związku! Ja Cię kochałem! A ty się kim okazałaś?! Kim?! Zwykłą dziwką!
-Łukasz, uspokój się-powiedziałam cicho, tak że tylko on to usłyszał i pociągnęłam jego głowę tak, żeby nasze oczy się spotkały-Uspokój się, to nic nie da. Nie wiem kim ona jest, ale nie kłóć się. Po prostu daj sobie z nią spokój, tak?-skończyłam i uśmiechnęłam się delikatnie
-Masz rację. Chodźmy-i pociągnął mnie
-Pamiętaj Iglak! Jeszcze będziesz mój, a ta mała gorzko pożałuje, że mi Cię zabrała! Pamiętaj!-słyszałam jak dziewczyna krzyczy za nami
-Potem Ci wszystko wytłumaczę-powiedział Iglak, pocałował mnie i weszliśmy do klasy.


Mam nadzieję, że podoba Wam się to, co piszę, bo niestety nie mam za dużo wyświetleń, komentarzy i obserwujących :/  Proszę, nie męczcie mnie tak bardzo o nowe rozdziały, mogę Wam powiedzieć że 10 rozdział ukaże się w czwartek albo piątek, bo właśnie zaczynam go pisać. Życzcie weny i do usłyszenia!!! Całuję, Ewcia <3

2 komentarze:

  1. Ewczi, czekam na następne posty, twój blog jest zajebisty <333 Już nie mogę się doczekać co będzie dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super!! No ale co ja ci poradzę ze ten blog jest boski??
    Dawaj mi tu szybko następny rozdział i weny!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń