-Kochanie, pomyślałam, żebyśmy poszli dzisiaj do moich rodziców na obiad-powiedziałam
-Po co?
-Zawsze chcą poznać mojego chłopaka, a że teraz ty nim jesteś, więc spotkała Cię ta przyjemność-uśmiechnęłam się
-Super. No bo w końcu moi rodzice Cię już znają, prawda?-musnął moje usta swoimi
-Yhym-mruknęłam
-Czyli ustalone. To co teraz robimy?-spytał chłopak
-Nie wiem....a co chcesz?-odpowiedziałam
-A ty?-uśmiechnął się
-A może ktoś tak zapyta się, co ja chcę robić? Albo co chce robić Olek? Sorry, to pierwszy dzień, kiedy wiem o waszym związku, a już mnie wkurzacie-powiedziała mówiąc smutną minę Monika, kiedy doszedł do nas Olek
-Co się stało? O co poszło?-spytał Olek
-Nic.....-odpowiedział smutnie Łukasz
-To...może ja już pójdę....mam dużo do nadrobienia....-powiedziałam powoli-Pa, kochanie-pocałowałam Łukasza i zaczęłam schodzić schodami.
-Oriana!-krzyczała Monika-Zaczekaj!
Podbiegła do mnie i przytuliła się.
-Przepraszam-powiedziała-Nie chciałam żeby tak to zabrzmiało......Po prostu Łukasz przesadza. Za każdym razem jak jest z jakąś dziewczyną, to olewa swoich przyjaciół. Ma nas w dupie. To jakie mieliśmy plany na popołudnie, obietnice, wszystko. Cieszę się razem z Olkiem, że udało Wam się, ale Łukasz już przesadza. Wiem, że ty teraz jesteś na pierwszym miejscu, że jesteś dla niego najważniejsza, ale musi się postawić w naszej sytuacji, musi wyobrazić sobie co my czujemy. Wy, dzisiaj siedzieliście szczęśliwi na ławce podczas przerwy, a my, sami poszliśmy na dwór, podczas kiedy nigdy nie wychodziliśmy sami, bez Łukasza....Jezu, po co ja Ci to w ogóle mówię? Przecież to nie Twoja wina.....Powinnam wygarnąć Łukaszowi a nie Tobie....Przepraszam Cię za to-powiedziała smutnym głosem
-Nie masz za co. Ja wiedząc to, pewnie też inaczej będę patrzyła na nasz związek. Masz rację, przyjaciół nie zostawia się ot tak dla jakiejś laski, która pojawia się w naszym życiu. Przyjaciele są z Tobą zawsze, podtrzymują Cię na duchu, po prostu są, a dziewczyna może Cię zostawić w każdej chwili. Dlatego tych, którzy są z Tobą zawsze trzeba szanować, mieć na pierwszym miejscu, troszczyć się o nich. Ja też miałam, zresztą mam dalej przyjaciół, ale są daleko ode mnie. Wy, jesteście jedynymi osobami, których tutaj znam i dla mnie wy jesteście przyjaciółmi. Co by się nie działo pomiędzy mną a Łukaszem, zawsze będę z Wami, możecie na mnie polegać. Ja nie zostawiłam nawet moich byłych, dalej utrzymuję z nimi kontakty, zawsze chętnie im pomogę.
-Dziękuję Ci
-Ale za co?
-Tak po prostu-uśmiechnęła się do mnie-Kiedy Łukasz zerwał z Natalią, był w bardzo złym stanie. Nie wiedział co się z nim dzieje, był niezdolny do życia. Nie wysypiał się, miał wszystko gdzieś. Nie miał siły wstać z łóżka, nic mu się nie chciało. Nie jadł, nie pił, ledwo trzymaliśmy go przy życiu. Ale wtedy zobaczyliśmy Ciebie. Od razu zaczęły mu się świecić oczy, uśmiech pojawił się na jego twarzy. Powrócił do życia. Cały czas mówił o Tobie, myślał tylko o tym, do jakiej klasy będziesz chodzić i jak do Ciebie zagadać. Co zrobić, żeby się z Tobą zaprzyjaźnić, żeby Cię lepiej poznać. Powoli zaczynaliśmy mieć go dość, bo gadał o dziewczynie, której imienia nawet nie znał. Potem usłyszał rozmowę dyrektorki o nowej dziewczynie, która się nazywała Oriana. Wtedy już nie mówił o nieznajomej, tylko o pięknej Orianie. Orianka, Oriana, Ori, Oruś.....tyle przezwisk na Ciebie wymyślił podczas tego tygodnia, że zliczyć się nie dało-powiedziała śmiejąc się-Wiesz, jaki był szczęśliwy, jak przyszłaś do naszej klasy? Skakał pod sufit. Potem z nim usiadłaś, zaczęłaś gadać i byłam wtedy pewna, że pasujecie do siebie. Że zejdziecie się w końcu. W piątek Łukasz dostał zaproszenie do klubu na 2 osoby. Chciał mnie wziąć, ale kazałam mu wziąć Ciebie. Żebyście trochę się poznali, pogadali....Ale nie wiedziałam, że aż tak daleko zajdą sprawy! To dobrze, bo chyba jesteście szczęśliwi, co?
-Tak. Nie wiem jak Łukasz, ale ja bardzo....Monika.....ja....-i skończył mi się film. Pamiętam jeszcze tylko jak Łukasz i Monika coś do mnie wołają i jak ktoś mnie łapie.......
"perspektywa Łukasza"
-Oj stary, zawiedliśmy się na Tobie, wiesz?-powiedział Olek
-A co ja takiego zrobiłem? Po prostu jestem szczęśliwy i tyle-odpowiedziałem spokojnie
-Nie chodzi o Twoje szczęście, bo okropnie się cieszymy z Moniką, że znalazłeś Orianę. Chodzi o to, że masz Nas gdzieś, rozumiesz?-popatrzył się na mnie
-No właśnie nie-odparłem
-Co kurwa?! Ty nic nigdy nie wiesz! Ja pierdolę, z kim my się przyjaźnimy! Chodzi o to, że kurwa nas zacząłeś olewać! I może to głupio zabrzmi, ale tak jest! Normalnie, od razu kiedy zaczęliście ze sobą chodzić [czytaj: Oriana i Łukasz] zadzwoniłbyś do nas! Dzisiaj, kiedy my poszliśmy jak zwykle na palarnię, ty nas olałeś! Bez słowa! Było chociaż powiedzieć: dzisiaj z Wami nie idę, nie wiem, cokolwiek. Ale nie, po co. A my durni czekaliśmy na Ciebie! Teraz już wiesz o co chodzi?-krzyknął do mnie
Chwilę pomyślałem nad słowami Olka. Miał totalną rację. Znamy się od dzieciństwa i zawsze sobie o wszystkim mówiliśmy, a on jako ostatni dzisiaj się dowiedział, że chodzę z Orianą. Dzisiaj, zamiast posiedzieć trochę z nim i z Moniką, zajmowałem się tylko Orianą. Przecież mogłem iść z nią, ale zupełnie zapomniałem, że moi przyjaciele pewnie na mnie czekają. Kurde.....nie powiedziałem Orianie, że palę.....Ciekawe, jaka będzie jej reakcja, jak się dowie, bo muszę jej o tym powiedzieć. Nie mogę tego przed nią ukrywać, bo związek polega na szczerości przecież. Dobra, tym się zajmę potem i powiedziałem:
-Tak, wiem. I chcę Was przeprosić za to. Kurwa, nie wiem co mam Ci powiedzieć. Po prostu, jak jestem z Orianą to świat dla mnie nie istnieje, rozumiesz?
-Nom, ale musisz trochę przystopować, bo z tej miłości to głowę zgubisz i jak się będziesz całował, co?-zaśmiał się-A tak w ogóle to Ori wie, że palisz?
-Nie, właśnie nie....
-No to stary, masz rozmowę do przeprowadzenia. Tylko ubierz się w jakąś zbroję, no bo wiesz do czego dziewczyny są zdolne, nie?-zaśmiał się do mnie
-Nom, mam nadzieję, że z patelnią albo garnkiem nie wyskoczy hahaha
-To życzę szczę......O kurwa!
Zauważyłem, jak Oriana zaczęła robić się blada. Podleciałem do niej w dobrym momencie, bo złapałem ją w ramiona, a ona zemdlała. Nie wiedziałem co się dzieje. Jeszcze w biegu do niej krzyczałem razem z Moniką....
-Co się stało?-zapytałem się zdenerwowany Moniki
-Nie....nie wiem......Naprawdę......Normalnie rozmawiałyśmy, a....a potem ona....ona po prostu zemdlała.....-i zaczęła płakać
-Musimy coś zrobić-powiedział Olek
-Ale co?!-krzyknąłem
-Poczekajcie, ty Łukasz-wskazała na mnie Monika-zanieś ją na ławkę i połóż-A ty, Olek-idziesz ze mną do sekretariatu
-Ale po co?-spytał się Olek
-Weźmiemy stamtąd dane jej rodziców, telefon i takie tam. A teraz chodź- i pociągnęła Olka za rękę.
Zaniosłem Orianę na ławkę i delikatnie położyłem na niej. Jej głowę położyłem na swoich kolanach i zacząłem gładzić jej policzek....Poczułem jak oczy zaczęły napełniać się od łez.
Nie wiedziałem co jej jest...Czułem się bezradny, jak dziecko...Patrzyłem się na jej twarz, która jeszcze przed chwilą promieniała. Teraz Oriana była blada, jej ciało zaczęło robić się chłodne. Okryłem ją swoją bluzą i wtuliłem głowę w jej piękne, rude włosy. Po chwili poczułem że ktoś mnie obejmuje. To była Monika, obok stał Olek.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Jej rodzice już tutaj jadą, karetka też jest w drodze-powiedziała spokojnie
-Wszystko będzie dobrze?! Już nic nie będzie dobrze! Nic! Zrobiła się chłodna!
-Poczekaj, aż karetka przyjedzie. Wtedy dowiemy się co jej jest. A na razie spróbuj się uspokoić, dobrze?
-Mieliśmy jechać do jej rodziców.....Mieli mnie poznać.....
-Po co?-spytał Olek
-Po gówno! Jesteśmy razem, tak? Moi rodzice już ją poznali, więc teraz ona chciała, żeby poznali mnie jej rodzice.
-Twoi starzy poznali Orianę? Ja pierdolę! Jak to się stało?-spytał
-Nie chce mi się teraz o tym gadać. Jak widzisz, Oriana leży nieprzytomna na moich kolanach i nie wiem co jej jest.
Po chwili zobaczyłem kobietę, około 35 lat, która stała obok nas.
-Witam Was-powiedziała-Jestem mamą Oriany. A wy pewnie jesteście jej przyjaciółmi, prawda?
-Tak-powiedziała Monika, bo mnie zatkało
-A ty, wywnioskowałam z rozmowy jesteś jej chłopakiem, prawda? Przepraszam, usłyszałam kawałek Waszej rozmowy.
-Tak....jestem chłopakiem Oriany-powiedziałem-Mam na imię Łukasz-i podałem jej rękę
-Miło mi. Mogę się dosiąść?-spytała kobieta
-Oczywiście-powiedziałem i lekko przesunąłem się, aby Orianie nic się nie stało.
-Możecie mi powiedzieć co tutaj się stało?
-Oczywiście proszę pani. Rozmawiałam z Orianą, a ona w pewnym momencie zrobiła się blada i straciła przytomność. Wtedy przybiegł Łukasz i złapał ją, żeby się nie uderzyła.
-I to wszystko? Niczym się nie zdenerwowała?
-Nie, niczym proszę pani.
-To dziwne....Ale dowiemy się wszystkiego od lekarzy. Może znowu będzie potrzebna operacja....Oby nie, oby nie-powiedziała kobieta smutnym głosem
-Ale....jaka operacja?-spytałem się zdenerwowany
-To....to Orianka Ci nic nie mówiła o swojej chorobie?-spytała z niedowierzaniem kobieta
-Nie....nic mi nie mówiła
-A więc....Oriana ma chorobę serca. Czasami mdleje, czasami tylko robi jej się słabo. W dzieciństwie jej serce praktycznie nie działało samo. Często bywała w szpitalach podłączona do aparatury-kobieta zaczęła się jąkać, a po jej policzkach płynęły łzy-Przebyła 6 operacji i jej serce działało normalnie. Ostatnio jej wyniki były świetne, lekarze odstawili leki pomocnicze. Miała tylko brać magnez i podstawowe leki przy chorobach serca, nic więcej. I tak też było. Czuła się bardzo dobrze, miała dużo siły. Ale jak widać, historia chyba się powtarza.......-zaczęła szlochać, a Monika ją przytuliła
-Proszę pani, wszystko będzie dobrze. Na pewno. Nie znam Oriany długo, ale to silna dziewczyna. Twarda, mądra. Wyjdzie z tego.
-Wiem, ale to ciężkie przeżywać taki koszmar po raz drugi.....Ale dziękuję za troskę. O, chyba lekarze przyjechali.
Po chwili do szkoły weszło 3 lekarzy, a za nimi szła dyrektorka.
-Witam panią. Lekarze już są, zabiorą Orianę. Pani jest samochodem?
-Tak-odpowiedziała mama Oriany.
-Bo jedna osoba może jechać z Orianą, w karetce.
-Czy mógłbym z nią jechać?-spytałem mamy Oriany
-Oczywiście, jeśli chcesz. Ale powiedz o tym rodzicom, żeby się nie martwili, dobrze?
-Ja do nich zadzwonię, nie zaprzątaj sobie tym głowy, Łukaszu. A wy-dyrektorka popatrzyła się na Monikę i Olka-Proszę, wróćcie do domów, dobrze? Łukasz na pewno Was poinformuje o stanie Oriany.
-Dobrze, pani dyrektor-zgodnie odpowiedzieli Monika i Olek
-Zabieramy ją na oddział. Puls ledwo wyczuwalny, serce bije, ale jest bardzo słabe. Musimy ją wziąć na badania, z tego co pani mówiła to córka jest chora na serce, tak?-spytał lekarz
-Tak
-Najprawdopodobniej to nawrót ataków. A to, jak dobrze już pani wie nie wróży niczego dobrego.
-Tak wiem. Ale jak pan uważa, będzie potrzebna córce operacja?
-To nie jest wykluczone, ale wszystko się okaże w badaniach. Proszę być dobrej myśli. A teraz mam pytanie: kto jedzie z córką w karetce? Pani?
-Nie, ja pojadę za karetką samochodem. Ten młodzieniec pojedzie z Orianą-i wskazała na mnie
-A kim pan jest?
-Jestem chłopakiem.
-Dobrze, więc zapraszamy.
Po chwili wnieśli na noszach Orianę do karetki. Lekarz był po jednej jej stronie i podłączał ją do jakiegoś urządzenia. Złapałem delikatnie jej rękę, która nadal była zimna.
-Spokojnie, ona wyjdzie z tego. Jest silna-powiedział lekarz i uśmiechnął się do mnie-Miałem do czynienia z gorszymi przypadkami i wszystko wychodziło na prostą. Trzeba wierzyć.
-Wierzę. Ona musi z tego wyjść-powiedziałem załamującym się głosem
-Wyjdzie.
-A co ja takiego zrobiłem? Po prostu jestem szczęśliwy i tyle-odpowiedziałem spokojnie
-Nie chodzi o Twoje szczęście, bo okropnie się cieszymy z Moniką, że znalazłeś Orianę. Chodzi o to, że masz Nas gdzieś, rozumiesz?-popatrzył się na mnie
-No właśnie nie-odparłem
-Co kurwa?! Ty nic nigdy nie wiesz! Ja pierdolę, z kim my się przyjaźnimy! Chodzi o to, że kurwa nas zacząłeś olewać! I może to głupio zabrzmi, ale tak jest! Normalnie, od razu kiedy zaczęliście ze sobą chodzić [czytaj: Oriana i Łukasz] zadzwoniłbyś do nas! Dzisiaj, kiedy my poszliśmy jak zwykle na palarnię, ty nas olałeś! Bez słowa! Było chociaż powiedzieć: dzisiaj z Wami nie idę, nie wiem, cokolwiek. Ale nie, po co. A my durni czekaliśmy na Ciebie! Teraz już wiesz o co chodzi?-krzyknął do mnie
Chwilę pomyślałem nad słowami Olka. Miał totalną rację. Znamy się od dzieciństwa i zawsze sobie o wszystkim mówiliśmy, a on jako ostatni dzisiaj się dowiedział, że chodzę z Orianą. Dzisiaj, zamiast posiedzieć trochę z nim i z Moniką, zajmowałem się tylko Orianą. Przecież mogłem iść z nią, ale zupełnie zapomniałem, że moi przyjaciele pewnie na mnie czekają. Kurde.....nie powiedziałem Orianie, że palę.....Ciekawe, jaka będzie jej reakcja, jak się dowie, bo muszę jej o tym powiedzieć. Nie mogę tego przed nią ukrywać, bo związek polega na szczerości przecież. Dobra, tym się zajmę potem i powiedziałem:
-Tak, wiem. I chcę Was przeprosić za to. Kurwa, nie wiem co mam Ci powiedzieć. Po prostu, jak jestem z Orianą to świat dla mnie nie istnieje, rozumiesz?
-Nom, ale musisz trochę przystopować, bo z tej miłości to głowę zgubisz i jak się będziesz całował, co?-zaśmiał się-A tak w ogóle to Ori wie, że palisz?
-Nie, właśnie nie....
-No to stary, masz rozmowę do przeprowadzenia. Tylko ubierz się w jakąś zbroję, no bo wiesz do czego dziewczyny są zdolne, nie?-zaśmiał się do mnie
-Nom, mam nadzieję, że z patelnią albo garnkiem nie wyskoczy hahaha
-To życzę szczę......O kurwa!
Zauważyłem, jak Oriana zaczęła robić się blada. Podleciałem do niej w dobrym momencie, bo złapałem ją w ramiona, a ona zemdlała. Nie wiedziałem co się dzieje. Jeszcze w biegu do niej krzyczałem razem z Moniką....
-Co się stało?-zapytałem się zdenerwowany Moniki
-Nie....nie wiem......Naprawdę......Normalnie rozmawiałyśmy, a....a potem ona....ona po prostu zemdlała.....-i zaczęła płakać
-Musimy coś zrobić-powiedział Olek
-Ale co?!-krzyknąłem
-Poczekajcie, ty Łukasz-wskazała na mnie Monika-zanieś ją na ławkę i połóż-A ty, Olek-idziesz ze mną do sekretariatu
-Ale po co?-spytał się Olek
-Weźmiemy stamtąd dane jej rodziców, telefon i takie tam. A teraz chodź- i pociągnęła Olka za rękę.
Zaniosłem Orianę na ławkę i delikatnie położyłem na niej. Jej głowę położyłem na swoich kolanach i zacząłem gładzić jej policzek....Poczułem jak oczy zaczęły napełniać się od łez.
Nie wiedziałem co jej jest...Czułem się bezradny, jak dziecko...Patrzyłem się na jej twarz, która jeszcze przed chwilą promieniała. Teraz Oriana była blada, jej ciało zaczęło robić się chłodne. Okryłem ją swoją bluzą i wtuliłem głowę w jej piękne, rude włosy. Po chwili poczułem że ktoś mnie obejmuje. To była Monika, obok stał Olek.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Jej rodzice już tutaj jadą, karetka też jest w drodze-powiedziała spokojnie
-Wszystko będzie dobrze?! Już nic nie będzie dobrze! Nic! Zrobiła się chłodna!
-Poczekaj, aż karetka przyjedzie. Wtedy dowiemy się co jej jest. A na razie spróbuj się uspokoić, dobrze?
-Mieliśmy jechać do jej rodziców.....Mieli mnie poznać.....
-Po co?-spytał Olek
-Po gówno! Jesteśmy razem, tak? Moi rodzice już ją poznali, więc teraz ona chciała, żeby poznali mnie jej rodzice.
-Twoi starzy poznali Orianę? Ja pierdolę! Jak to się stało?-spytał
-Nie chce mi się teraz o tym gadać. Jak widzisz, Oriana leży nieprzytomna na moich kolanach i nie wiem co jej jest.
Po chwili zobaczyłem kobietę, około 35 lat, która stała obok nas.
-Witam Was-powiedziała-Jestem mamą Oriany. A wy pewnie jesteście jej przyjaciółmi, prawda?
-Tak-powiedziała Monika, bo mnie zatkało
-A ty, wywnioskowałam z rozmowy jesteś jej chłopakiem, prawda? Przepraszam, usłyszałam kawałek Waszej rozmowy.
-Tak....jestem chłopakiem Oriany-powiedziałem-Mam na imię Łukasz-i podałem jej rękę
-Miło mi. Mogę się dosiąść?-spytała kobieta
-Oczywiście-powiedziałem i lekko przesunąłem się, aby Orianie nic się nie stało.
-Możecie mi powiedzieć co tutaj się stało?
-Oczywiście proszę pani. Rozmawiałam z Orianą, a ona w pewnym momencie zrobiła się blada i straciła przytomność. Wtedy przybiegł Łukasz i złapał ją, żeby się nie uderzyła.
-I to wszystko? Niczym się nie zdenerwowała?
-Nie, niczym proszę pani.
-To dziwne....Ale dowiemy się wszystkiego od lekarzy. Może znowu będzie potrzebna operacja....Oby nie, oby nie-powiedziała kobieta smutnym głosem
-Ale....jaka operacja?-spytałem się zdenerwowany
-To....to Orianka Ci nic nie mówiła o swojej chorobie?-spytała z niedowierzaniem kobieta
-Nie....nic mi nie mówiła
-A więc....Oriana ma chorobę serca. Czasami mdleje, czasami tylko robi jej się słabo. W dzieciństwie jej serce praktycznie nie działało samo. Często bywała w szpitalach podłączona do aparatury-kobieta zaczęła się jąkać, a po jej policzkach płynęły łzy-Przebyła 6 operacji i jej serce działało normalnie. Ostatnio jej wyniki były świetne, lekarze odstawili leki pomocnicze. Miała tylko brać magnez i podstawowe leki przy chorobach serca, nic więcej. I tak też było. Czuła się bardzo dobrze, miała dużo siły. Ale jak widać, historia chyba się powtarza.......-zaczęła szlochać, a Monika ją przytuliła
-Proszę pani, wszystko będzie dobrze. Na pewno. Nie znam Oriany długo, ale to silna dziewczyna. Twarda, mądra. Wyjdzie z tego.
-Wiem, ale to ciężkie przeżywać taki koszmar po raz drugi.....Ale dziękuję za troskę. O, chyba lekarze przyjechali.
Po chwili do szkoły weszło 3 lekarzy, a za nimi szła dyrektorka.
-Witam panią. Lekarze już są, zabiorą Orianę. Pani jest samochodem?
-Tak-odpowiedziała mama Oriany.
-Bo jedna osoba może jechać z Orianą, w karetce.
-Czy mógłbym z nią jechać?-spytałem mamy Oriany
-Oczywiście, jeśli chcesz. Ale powiedz o tym rodzicom, żeby się nie martwili, dobrze?
-Ja do nich zadzwonię, nie zaprzątaj sobie tym głowy, Łukaszu. A wy-dyrektorka popatrzyła się na Monikę i Olka-Proszę, wróćcie do domów, dobrze? Łukasz na pewno Was poinformuje o stanie Oriany.
-Dobrze, pani dyrektor-zgodnie odpowiedzieli Monika i Olek
-Zabieramy ją na oddział. Puls ledwo wyczuwalny, serce bije, ale jest bardzo słabe. Musimy ją wziąć na badania, z tego co pani mówiła to córka jest chora na serce, tak?-spytał lekarz
-Tak
-Najprawdopodobniej to nawrót ataków. A to, jak dobrze już pani wie nie wróży niczego dobrego.
-Tak wiem. Ale jak pan uważa, będzie potrzebna córce operacja?
-To nie jest wykluczone, ale wszystko się okaże w badaniach. Proszę być dobrej myśli. A teraz mam pytanie: kto jedzie z córką w karetce? Pani?
-Nie, ja pojadę za karetką samochodem. Ten młodzieniec pojedzie z Orianą-i wskazała na mnie
-A kim pan jest?
-Jestem chłopakiem.
-Dobrze, więc zapraszamy.
Po chwili wnieśli na noszach Orianę do karetki. Lekarz był po jednej jej stronie i podłączał ją do jakiegoś urządzenia. Złapałem delikatnie jej rękę, która nadal była zimna.
-Spokojnie, ona wyjdzie z tego. Jest silna-powiedział lekarz i uśmiechnął się do mnie-Miałem do czynienia z gorszymi przypadkami i wszystko wychodziło na prostą. Trzeba wierzyć.
-Wierzę. Ona musi z tego wyjść-powiedziałem załamującym się głosem
-Wyjdzie.
O rany... To żeś do rąbała...:(
OdpowiedzUsuńCzekam na nn! I ma mi z tego wyjść!